sobota, 25 sierpnia 2012

Monitor na miarę moich potrzeb - Benq GW2250

Ostatni rok upłynął mi na przyjemnej eksploatacji SAMSUNGa NP350U2A, który okazał się być zawsze krok przede mną. W domu zaś korzystałem bądź z tabletu, bądź z komputera stacjonarnego. W ramach przemeblowania wakacyjnego PCta przekazałem rodzicom wraz z monitorem. W ostatnich tygodniach musiałem kilka wieczorów pod rząd przesiedzieć przed laptopem, bo zadania nie były wykonalne na tablecie. Zrozumiałem, że po 8 godzinach w pracy nie jestem w stanie garbić się przed laptopem i wpatrywać w matrycę o jasności 200nitów i kontraście rzędu 180:1. Nadszedł czas na zmiany...
Zastanawiałem się, czego tak naprawdę potrzebuję i doszedłem do wniosku, że najbardziej mi zależy na większym rozmiarze, dobrym kontraście, wyższej jasności, szerokich kątach widzenia, niskiej cenie, niskim poborze energii i możliwości podłączania HDMI. Na pierwszy rzut przyjrzałem się monitorom Full HD z matrycą e-IPS i zintegrowanym hubie USB, ale nic nie wydało mi się warte swojej ceny.
Wtedy przypomniałem sobie, że BenQ jako jedyne (chyba) na rynku ma w ofercie tanie monitory z matrycą A-MVA, podświetleniem LED i zintegrowanymi głośnikami. Ponieważ 21.5" wydało mi się zupełnie wystarczające, to zdecydowałem się na GW2250 i krótki kabelek HDMI. Monitor cechuje się  nadzwyczajnym kontrastem rzędu 4000:1, jasnością 250 nitów, >70% pokrycia spektrum AdobeRGB i zupełnie przyzwoitą jednorodnością podświetlenia. Łącznie wydałem ~165€ wraz z przesyłką z Holandii. Monitor miał załączone sterowniki z profilem kolorów ICC.

Niestety GW2250 nie posiada koncentratora USB, więc dokupiłem Belkin USB 2.0 lighted hub (F5U034).
Z komputera stacjonarnego wykorzystałem klawiaturę Logitech Ultra-Flat Keyboard, mysz Logitech M-UV96 (nie polecam) oraz kamerkę Logitech WebCam C210 (polecam).
Po połączeniu wszystkiego razem został mi jeszcze jeden port dla drukarko-skaner HP Deskjet Ink Advantage K209a i stanowisko pracy było gotowe:
Zauważcie, że podłączenie laptopa do reszty peryferiów odbywa się tylko poprzez HDMI (3 od góry) i kabelek USB (4 od góry), prowadzący do koncentratora USB:
Tymczasem mam teraz też podłączony zasilacz laptopa (1 od góry) oraz kabelek z 1000BaseT/RJ45 (2 od góry) dla wygody. Niestety - z braku lepszego pomysłu - koncentrator USB przymocowałem do nóżki monitora drucikiem, a kabelki skróciłem, na ile było to możliwe:
Swoją drogą ten Belkin koszmarnie świeci, ale wieczorem dodaje to tajemniczej niebieskiej poświaty zza monitora.
Ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo miło zaskoczony jakością obrazu oraz wysyceniem kolorów. Niestety nie dysponuję narzędziem do kalibracji kolorów, ale postaram się takowe pożyczyć w przyszłości.
Muszę przyznać, że zwiększenie powierzchni pracy z 1366x768 na 12.5" do 1920x1080 na 21.5" robi ogromną różnicę:
Wczoraj wieczorem obejrzałem sobie nawet film w 1080p i bardzo podobał mi się dostępny poziom szczegółów (poćwiczę jeszcze Star Wars na Bluray w tej konfiguracji...).
Ergonomia pracy mi się dramatycznie poprawiła, bo nie muszę się już garbić ani napinać oczu wpatrując się w ekran. W mniejszym stopniu pracuję też teraz ze zmaksymalizowanymi oknami, bo mogę je układać obok siebie. Jeżeli macie w swoim lekkim i małym laptopie port HDMI i USB, to namawiam Was na tego typu inwestycję.

2 komentarze:

  1. ja to akurat znawcą wielkim tematu nie jestem, ale podoba mi się kilka modeli monitorów Lenovo, tym bardziej że nie są drogie -https://www.oleole.pl/monitory-led-i-lcd,_Lenovo.bhtml . chciałabym kupić od razu dwa, pytanie czy 4letni komputer to uciągnie?

    OdpowiedzUsuń